czwartek, 29 marca 2012

artesanka odpowiada (15) czyli o blokowaniu, w szczególności citrona

W odpowiedzi na wpis Bosej.
Blokowanie daje fantastyczne efekty, ale i tak nie lubię samej czynności blokowania. Może dlatego, że nie mam odpowiedniego sprzętu czyli długich (1,5 -2 metry), gładkich drutów do naciągania robótki.
Etapy blokowania:
1. Wypłukanie gotowej dzianiny, najlepiej z dodatkiem specjalnego płynu
2.  Pozbycie się nadmiaru wody - można zostawić do spłyniecia wody na odwróconej misce.
3. Odciśnięcie bez wyżymania - rozkładam dzianinę - pojedynczo lub złożoną na pół na ręczniku. Zwijam ręczni z dzianiną i mocno ściskam, ale NIE WYKRĘCAM, żeby nie powyciągać dzianiny.
4. Rozkładam dzianinę w miejscu gdzie będzie się suszyć i naciągam, nadając odpowiedni kształt.
5. Przypinam brzegi dzianiny, ostatecznie ją formując.
W przypadku Citrona wszystko jak w punktach 1-5, z tym, że przypinam tylko prosty brzeg, pozostawiając falbankę luźno. Zwracam uwagę, żeby pasu układały się półkoliście.

środa, 28 marca 2012

Owocowo czyli kolorowe dodatki

I znów cytrus (citron) - tym razem w wariancie mandarynka. Nitka cieniutka - 100% merino 100g/1250 metrów, druty nr 4. Zużyłam mniej niż pół motka (około 550-600 metrów), a tym razem zrobiłam wszystkie rzędy falbanki.
Wełnę kupiłam w czasie zeszłorocznego wyjazdu do Włoch - cóż w sklepie zawsze zachwycają mnie mocne, soczyste kolory i potem w zapasach królują pomarańcz, turkus i czerwień itp.
Tak wyglądał szal przed blokowaniemczyli w stadium poczwarki. Przy pierwszym citronie byłam mocno zniechęcona wyglądem szala na drutach, ale teraz już wiem, że to tylko stadium przejściowe.
W trakcie blokowania kolor się nie zmienił, tylko aparat trochę przeinacza rzeczywistość.
I jeszcze jedna wskazówka dla sięgających po ten wzór po raz pierwszy - od 2 sekcji liczbę oczek traktujcie orientacyjnie - to nie jest ażur wymagający 100 % zgodności ze wzorem, kilka oczek mniej czy więcej nie wpłynie na urodę szala. Ja sprawdzam zgodność w rzędach z dodawaniem 24 oczek. Często mam za mało lub za dużo o 1-2 oczka i się tym nie przejmuję. Szkoda czasu na szukanie błędu.
I jeszcze zamówienie specjalne - agrestowa czapeczka dla mojego przedszkolaka. Zrobiona podwójną nitką z kupionej w Krakowie missisipi, druty nr 3,75. Zużyłam 6-7 dkg.
Sterczące "kolce" robiłam na szydelku w trakcie robienia czapki, bo bardzo nie lubię chować końcówek nitek. Ciemnobrązowy środek na czybku z akrylu, też na szydełku.

sobota, 24 marca 2012

Kraków czyli weekend w środku tygodnia

W ostatnią środę byłam w Krakowie - cała podróż (z domu na krakowski rynek) trwała 2 godziny i 45 minut, a to 280 km. Większość trasy pokonaliśmy samolotem, korzystając z superoferty LOTu - bilet w 1 stronę (ze wszystkimi dopłatami, podatkami, opłatami itp.) kosztował 75 zł za osobę. Przelot z Warsawy trwał 35 minut - nie zdążyłam wyjąć zabranej robótki, reszta to dojazd na lotnisko (55 minut), oczekiwanie na samolot (40 minut), dojazd z lotniska (35 minut).
Kraków bardzo lubię, ale dawno nie miałam okazji tu przyjechać.
Zaczęliśmy z małżonkiem od śniadania w kafejce przy rynku - kawa w TriBeCa była znakomita (ziarno sprowadzane z Gwatemali), a rozmiar dużego latte porażający. Potem szybka wizyta w kościele Mariackim i mąż udał się załatwiać sprawy służbowe, a ja, korzytając z wolnego, w miasto.
Zaczęłam od nowego muzeum pod krakowskim rynkiem - wejście przez Sukiennice. Udostępniono bowiem turystom efekty prac archeologicznych prowadzonych na rynku. Muzeum jest prawdziwie multimedialne, wszystkie opisy dostępne w kilku językach, a ekspozycja interesująca zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci - spotkałam kilka wycieczek 9-10 latków bardzo zainteresowanych eksponatami.
Uwaga: limitowana liczba zwiedzających, kupuje się bilet na konkretną godzinę.
Pokręciłam sie trochę po rynku
zajrzałam na Floriańską,
na ulicę św. Jana.
W okolicy można zjeść
i wypić.
Z rynku, ulicą Grodzką, poszłam w stronę Wawelu - to moja tradycyjna trasa i nogi same mnie tak poprowadziły. Pogoda była dość zmienna - gdy świeciło słońce  było ciepło i przyjemnie, ale chwilami niebo chmurzyło się i wiał jeszcze zimowy wiatr.
Wykorzystując sloneczny czas obeszłam prawie całe Planty,
poniżej kilka migawek z tego spaceru.



Z Plant skręciłam w ulicę Karmelicką, bo przeczytałam o dobrze zaopatrzonej pasmanterii w tej okolicy. Trafilam do niej bez problemu - wybór włóczek spory.
Nie omieszkałam kupić sobie na pamiątkę 4 małych motków. Nie znałam wcześniej tych włóczek - Mississipii to mieszanka bawełny i akrylu, na wiosenną czapeczkę, Darling to przyjemna w dotylku mieszanka wełny merino i poliamidu, chyba na mały otulacz.
Następny wyjazd do Krakowa już zaplanowany.

niedziela, 18 marca 2012

Noro Sekku - w kolorach wiosny

Ta włóczka nie miała ze mną lekko.
Ponad rok temu kupiłam 3 motki - dwa w kolorze nr 1, który zachwycił mnie na zdjęciach i jeden w kolorze nr 6 czy 7.
Kupując wiedziałam, że włóczka jest bardzo cienka, jednak rzeczywistość mnie zaskoczyła, bo włóczka jest bardzo nierównej grubości i miejscami ma grubość nici do szycia - pochwała pierwsza - mimo tej cienkości nitka jest mocna i tylko raz, z powodu mojej nieostrożności, się zerwała. Poza miejscami bardzo cienkimi włóczka jest miejscami naprawdę gruba i daje to wyjątkowe efekty.
Zabrałam się szybko za pokazany tutaj kolor nr 1, mając ochotę na spory szal. Jednak nie mogłam dobrać zadowalającego mnie wzoru i po trzeciej próbie robótkę odłożyłam -  pochwała druga - włóczka pięknie się pruje, bez żadnych szkód.
Na zeszłoroczny majowy wyjazd zabrałam ze sobą Sekku w obu kolorach i z pojedynczego motka zrobilam nieduży szal.
Zaraz po powrociez wyjazdu, wrzuciłam na druty drugi kolor Sekku - ten sam wzór estoński (blosomless lily of the valley), ale 10 powtórzeń na szerokość. Zrobiłam brzeg i 1 powtórzenie wzoru i znów odłożyłam.
Tydzień temu, czując w powietrzu zbliżającą się wiosnę,
wróciłam do tego projektu i jest.
Połączenie kolorów w rzeczywistości nie wydawało mi się tak zachwycające jak na wcześniej widzianych zdjęciach, jednak dziś zrozumiałam co mogło być inspiracją - krokusy wyrastające z brunatnej ziemi i znów kolory mnie zachwycają.
Wykorzystałam cała włóczkę - 2 motki po 50g/420m (resztka ma 3 metry),
robiłam na drutach Addi Lace  nr 3,25.
Kolejna pochwała dla Sekku jest związana z blokowaniem - zmoczony szal rozłożyłam na płasko i uformowałam, przypinając jedynie brzeg, by uzyskać delikatne ząbki.
Szal dopiero po blokowaniu nabrał całej urody.
Efekt końcowy naprawdę miło mnie zaskoczył.
Jednocześnie rozmiary okazały się naprawdę pokaźne -  około 70 cm szerokości i 180 cm długości z 840 metrów włóczki.


Szal jest na tyle cienki, że można  sie nim otulać nie tylko,
ale też nosić owinięty wokół szyi.
Pochwały Sekku już były, wadę (poza ceną) widzę tylko jedną - w każdym z 3 motków nitka była wiązana (bardzo udanie), ale wpływało to na powtórzenia kolorów. Przy tej cenie włóczki spodziewałabym się większej staranności.
Mimo tego zamówiłam już kolejne motki tej wyjątkowej włóczki w Twist Yarns, na wyprzedaży.
Z zimowych remanentów jeszcze getry rękawy, na specjalne zamówienie małżonka. Uskarżał się, że w samochodzie wieje mu po rękach więc zrobiłam z Cashmiry i Casmiry Batik Design, wzorując się na Inspirze.

niedziela, 11 marca 2012

Citron - wariacje na temat

Lubię ten wzór i chętnie do niego wracam. Po zimowych, grubych dzianinach naszła mnie ochota na coś lekkiego i zwiewnego, a przy tym szybkiego. Citron wykonany z Angel de Berger łączy te wszystkie cechy.
Pierwszy to Citron eksperymentalny - z dwóch kolorów tej samej włóczki. Pod ręką miałam akurat druty nr 3,75 - cieńsze niż zazwyczaj wybierałam do Citrona. Przy okazji przekonałam się, że Angel de Berger ma dwie, różniące się odmiany:
- ciemniejsze kolory, na ciemnej nitce bazowej mają kolorowy oplot z dłuższym włosem,
- jasne koloru, na niemal białej nitce bazowej mają kolorowy oplot o znacznie  krótszym włosie.

Zużyłam niecały motek jasnej włóczki i ponad jeden motek włóczki w kolorze khaki, z której robiłam wszystkie marszczenia i końcową falbankę.
W związku z grubością drutów i strukturą jaśniejszej nitki dzianina jest nieco bardziej zwarta, a Citron nieco mniejszy niż następny, granatowy, robiony na drutach nr 4.
Citron w granacie - ten kolor jest niezmiennie na pierwszy miejscu bestsellerów, mnie też się podoba, bo ma w sobie delikatność, można powiedzieć granat we mgle.
Zużyłam 2 motki niemal do końca, ale byłoby do końca przy pełnym wymiarze falbanki.
Zawsze mnie korci, żeby falbankę zwęzić, bo ponad 500 oczek na drucie dłuuugo się przerabia.
I jeszcze Citron z resztek, ale za to jakich.
Szara włóczka to Filisilk - wspaniały w dotyku i w robocie.
Zielenie, grant i czerwień to niedostępna już Lucca, którą bardzo polubiłam na szale i chusty.
Turkus i ciemny róż to Merino Lace od Malabrigo.
W sumie niecałe 10 dkg włóczki, druty nr 4.
Ten Citron jest największy.
Wszystkie Citrony delikatnie blokowałam tzn. zmoczyłam i rozłożyłam na płasko do wysuszenia, ale nie przypinałam ich szpilkami, a jedynie wygładziłam dłonią.
Ostatniemu z pokazanych Citronów ten zabieg bardzo pomógł - z poczwarki zamienił się w motyla.
P.S. Schemat Citrona, w moim tłumaczeniu, znajdziecie na pasku po prawej stronie, w moich schematach.