czwartek, 31 grudnia 2009

Sylwestrowo-noworocznie

Wspaniałej zabawy
i wielu niezapomnianych wrażeń
w sylwestrowy wieczór

i conajmniej 2010
zrealizowanych pomysłów
w Nowym Roku życzy
                                                   artesanka

Robótkowe podsumowanie


Rok się kończy więc czas zebrać co przyniósł. Robótkowo udało mi się zrobić więcej niż wydawało się możliwe. Wszystkie prace do przejrzenia na górze strony. Oczywiście mam spady na rok przyszły i nie są to prace w aktualnej produkcji, tylko te porzucone w trakcie. Są tylko dwie i przerwałam je, bo letni sezon się skończył.

Własny model wdzianka z szydełkowych kwiatków okazał się karkołomnym pomysłem - mam ponad 200 kwiatków, z czego niecałe 20 połączone, wg własnego pomysłu, przy czym słabo z powtarzalnością łączenia. Nie wiem co z tego ostatecznie powstanie, w każdym razie wszystkie kwiatki są wykończone, nitki schowane i z tego jestem dumna ;-)


Tęczowa rozpinana bluzeczka z alize bamboo - mam dwa przody i prawie całe plecy, pewnie wiosną dokończę. Zatrzymałam się w trakcie pracy trochę zniesmaczona kolorystyką włóczki - w 2 ostatnich motkach pomarańczowy przechodzi w  brąz, który wcześniej wcale się nie pojawiał. Uważam, że przy takiej cenie włóczki nie powinno to mieć miejsca.

wtorek, 29 grudnia 2009

Przerwa noworoczna (tygodniowa)

Cytując wywieszkę:



A tak naprawdę wyjazd będzie przyczyną mojej małej aktywności w nadchodzącym tygodniu. Oczywiście włóczki, druty, szydełka i głowa, pełna nowych pomysłów, też jadą.

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Baktusa mam i ja

Baktus skończony, do kompletu czapka z różą.

Całość z włóczki padisah - na zdjęciu szalik i czapka w zupełnie innych odcieniach. W rzeczywistości jest OK - tzn. baktus jest wykonany z dwóch różnych odcieni włóczki, ale w podobnej kolorystyce, a czapka i róża z padisah w odcieniu śliwki. Coż, jest zima i choć za oknem biało to światło kiepskie.

Poza tym jeszcze jedna czapka - pomarańczowa żarówka. Zresztą zobaczcie sami.



 P.S. Biało zrobiło się zupełnie i dalej pada. Chyba zasypie nas zupełnie.

sobota, 26 grudnia 2009

Mikołaj łaskawy był

W tym roku nawet gwiazdowe prezenty wspierają moją pasję
Oto moje nowe nabytki:

Jeszcze nie wiem co z nich będzie.
Dziś próbowałam się zaprzyjaźnić włóczką baba,
produktem adriafilu (100 % wełny merino, wg opisu druty nr 9-10).

Piękna jest bardzo - wspaniałe kolory i przyjemny materiał, ale na razie trudna w obyciu. Całe popołudnie kombinowałam co z niej zrobić - wykonałam conajmniej 10 próbek,  na szczęście włóczka łatwa do prucia. Mam już pomysł co z tego będzie, ale przedstawię dopiero jak skończę, żeby nie zapeszyć.

Pod choinką znalazłam także książkę 126 motywów szydełkowych, wydaną przez oficynę Read Me. Oto pierwszy motyw, w moim wykonaniu:

I jak tu nie lubić szydełka? W takich detalach jest niezastąpione, a cieniowa włóczka Padisah (ulubiona, niezastąpiona itd.) pozwala unikąć łączenia różnych nitek :-)

piątek, 25 grudnia 2009

Brązowa kamizelka z wszytym suwakiem

Udało się, kamizelka skończona,



suwak wszyty i wykończony, co wygląda tak


Lubię takie nosić. Wykończenie warte zachodu, bo poza wpinaniem suwaka w zblokowaną dzianinę, tak na prawdę nie trwa długo.
Najtrudniej dobrać kolorystycznie suwak - jeśli tylko jest to możliwe wybieram suwaki metalowe, ale niestety gdy zależy mi na suwaku rozpinanym z obu stron wybór jest bardzo ograniczony i w to w zasadzie tylko do plastikowych.

czwartek, 24 grudnia 2009

Czas na prezenty

Dla wszystkich dziergających na drutach, początkujacych i zaawansowanych, przygotowałam schemat chusty z Peru - do pobrania. To pierwszy schemat, który opracowałam, więc wybaczcie ewentualne potknięcia. W razie niejasności w opisie piszcie - spróbuję pomóc.
Zrobiłam już kilka chust w ten sposób, ale wszystkie poszły w świat, a ja zapomniała zrobić zdjęcia. Oryginał wygląda tak:



Życzenia


środa, 23 grudnia 2009

Czapka Smerf

Po zblokowaniu i zeszyciu niebieska czapka wygląda tak:


W zasadzie to czapka dla krasnala, ale skoro jest niebieska to  dla smerfa. Ostateczne wykończenie po jutrzejszych przymiarkach. Może jednak pompon i wiązanie będzie potrzebne, bo smerf jeszcze mały :-)
A poza tym wpięlam suwak do brązowej kamizelki. Czemu ja tak lubię kamizelki zapinane na suwak skoro nie lubię (to chyba zbyt delikatnie powiedziane) wszywać suwaków?

Prezent (urodzinowy)

Dziś wręczyłam mojej siostrzenicy zaległy prezent urodzinowy.

Całość wykonana z First class, wykończona Salsą - obie włóczki firmy Rozetti. Pomysł mój własny. Na właścicielce prezentuje się okazale, a przy tym jak to First class w dotyku jest rozkosznie miękka. Mam w glowie kolejne modele, w podobnej stylistyce - z Rozetti można wybrać jeszcze kilka ciekawych zestawów tych włóczek, w różnych kolorach.

wtorek, 22 grudnia 2009

Przedświątecznych przygotowań cd.2

Czy lubicie kutię z pęczakiem?
Nie wiecie? Ja też się nie dowiem, chociaż miałam taką szansę.
Mój syn, po telefonicznej instrukcji, namoczył pęczak (bardzo dorodny) zamiast pszenicy. Dzięki wsparciu całej rodziny w siekaniu bakalii kutia już chłodzi się w lodówce i pierwsze testy wypadły pomyślnie. Namoczone w 100 ml brandy rodzynki podnoszą znacząco jej walory.
Bigos z dnia na dzień zyskuje nowe aromaty, ale dziwnie go przy tym ubywa.
A robótkowo - zaczęłam baktusa, znalezionego u Zdzid. Zostały mi resztki Padisah - z dwóch różnych odcieni, ale w podobnej kolorystyce. Od razu zaznaczam, że baktus jest dla mnie :-)

poniedziałek, 21 grudnia 2009

I jeszcze jeden owoc mojej wybraźni,a w zasadzie dwa

Naszyjnik,
wykonany z niemal białej włóczki wiskozowej z dodatkiem srebrnej nitki
i ponad 100 koralików - kryształków.

Naszyjnik zrobiłam na drutach nr 2 ryżem (szerokość 12 oczek). Wrabiałam 2 koraliki na 3 rzędy robótki. Przed zeszyciem jeden koniec prostokąta (baaardzo długiego) raz obróciłam. Dzięki temu naszyjnik ma kształt wstęgi Mobiusa i świetnie się układa.

Z rzeczy bardziej codziennych niebieska czapka już w blokowaniu.


To czapka na chłód lub niewielki mróz, więc akurat będzie pasowała do prognozy na najbliższe dni.

Wyobraźnia - ważna rzecz

Od dawna czeka na swoją kolej merino bulky, w kolorze nieco przygaszonego pomarańczowego. Wymyśliłam, że zrobię z niej sweter, zapinany na suwak. Ale jak taką grubą włóczką zrobić wykończeniowe plisy? Wyobraziłam sobie, że dobiorę cienką włóczkę w odpowiednim odcieniu. Dziś wpadłam do pasmanterii i popatrzcie, co znalazłam:



Ja też nie mogłam uwierzyć - to był ostatni motek merino de lux w idealnie tym samym odcieniu, co kupiona chyba 3 lata temu merino bulky. A więc już niedługo startuję ze swetrem.

niedziela, 20 grudnia 2009

Opracowanie schematu robótki

Nie sądziłam, że przygotowanie prostego schematu i opisu może trwać tak długo. Idę dalej mozolić się na tym. Mam nadzieję skończyć już niedługo.

sobota, 19 grudnia 2009

A jednak udało się ...

skończyć, zaczęty pewien czas temu bezrękawnik z merino bulky.

Robiony od góry, nie ma żadnych szwów. Teraz blokuje się, a potem jeszcze suwak - wszycie i wykończenie, co pewnie zajmie połowę czasu dziergania. W poniedziałek czeka mnie wycieczka do pasmanterii po suwak, najlepiej dwustronny.
Pełnoprawne fotki zrobię, gdy kamizelka będzie ostatecznie skończona.

Przedświątecznych przygotowań cd.

Robótkowo posuwam się powoli, bo świąteczne potrawy są czasochłonne.
Przy porannych zakupach na sobotnim targu zapachniała mi kiszona kapusta i pomyślałam o bigosie. Zajął mi sporą część przedpołudnia, ale teraz już dojrzewa i zapowiada się całkiem ciekawie. Do kapusty dodałam 4 gatunki mięsa oraz boczek, grzyby, suszone śliwki i sporo czerwonego wina.
Poza tym bakalie na keks pokrojone - wielka micha (coś koło 5 litrów), więc i keksa będzie pokaźna porcja. Dla mnie to, obok makowca, obowiązkowe ciasto na święta. Jako dziecko, rankiem pierwszego dnia świąt przynosiłam sobie ciasta na talerzyku do łóżka i pogrążałam w lekturze. O śniadaniu nie było mowy, a każdy z domowników z przyjemnością zgłębiał otrzymane poprzedniego wieczora książki.
A zima za oknem jak wymarzona na święta. Mróz dość srogi, ale słońce przyjemnie rozjaśniło grudniowy mrok. Spacerowo nie jest łatwo, ale trasy w lesie już nieco przetarte, a na niektórych ślady nart biegowych. Krajobraz pod pierzynką ze świeżego śniegu jest znacznie łagodniejszy niż zwykle - do czasu aż jakieś drzewo czy krzak otrząśnie się ze śniegu prosto za kołnierz.

czwartek, 17 grudnia 2009

Wypieków ciąg dalszy

Dziś powstały 3 blachy brownie - rękami moich dzieci. Ach ten zapach czekolady!!! Przepis znajdziecie tu. Jest bardzo prosty i szybki, zawsze się udaje i smakuje znakomicie. Ja daję mniej cukru (200-250g).

W temacie zimy

Poranna podróż pociągiem zamiast 23 minut trwała dziś 73 minuty, ale od czego druty. Miałam ze sobą włóczkę merino, na zamówioną wczoraj niebieską czapkę, i na razie jest tego tyle:

Na dole jest ściągacz, który podwinę do środka, żeby czapka dobrze przylegała. Wyżej najprostsze warkocze z 4 oczek, na tle lewych oczek.
Mimo dzisiejszego pożytku dla robótki mam nadzieję, że jutro czas podróży będzie nieco krótszy.


Już są

W Unikalnych już są dostępne moje nowe zestawy czapek i szalików.
Zapraszam.

Prośba

Drodzy odwiedzający,

Jest mi niezmiernie miło, że odwiedzacie mnie tak licznie.
Mam do Was gorącą prośbę - zostawcie znak swoich odwiedzin w Księdze Gości.

Dziękuję

środa, 16 grudnia 2009

U Lacrimy candy

U Lacrimy znowu candy. Zapraszam, w jej imieniu, do zabawy.

Prezent urodzinowy

Dzisiejsza jubilatka dostała taki komplet:

A do tego  szal.


Całość wykonana oczywiście z wakacyjnych zapasów Alize Angora Batik wg własnego pomysłu. Zużyłam 2 motki po 10 dkg. Świetnie się z tej włóczki robi i jest wydajna. Poza tym cieniowana włóczka dodaje urody nawet prostym wzorom.
Szkoda, że u tę włoczkę znalazłam tylko w Artnamie - niestety jest sprzedawana po 5 motków (a ja nie chcę wykonywać produkcji seryjnej, tylko unikaty). Poza tym mały wybór kolorów.

Plan wykonany - 150% normy

Zapachniało dziś naprawdę świątecznie - prażonymi migdałami i przyprawą do pierniczków. W końcu Święta tuż, tuż.
W uzupełnieniu wczorajszego przepisu na makaroniki kilka zdjęć:
prażone migdały 

makaroniki wyłożone na blachę - to ciasto zawsze się rozpływa

makaroniki tuż po wyjęciu z pieca

smacznego

Poza tym zrobiałam ciasto na pierniczki i upiekłam 2 blachy pierniczków z witrażem
(w wycięty w pierniczku otwór wsypuje się przed pieczeniem pokruszone landrynki - uwaga tempratura piecznia 150-160 st. C, bo w wyższej landrynki zbrązowieją)


A w drodze do i z pracy udało mi się skończyć czapkę, jeszcze tylko dokończyć szalik i kolejny prezent będzie gotowy.

wtorek, 15 grudnia 2009

Przedświątecznie

Kolejka do piekarnika ustawiła się  na jutro i pojutrze, bo w piatek pierwsze spotkania wigilijne i każdy z domowników coś szykuje.
Już jutro zapachnie nam świątecznie. Ciasto na pierniczki mam w planie, a poza tym ulubione przez wszystkich ciateczka migdałowe, bez dodatku mąki.
Przepis na te ciasteczka pochodzi z "Wyśmienitej Kuchni Francuskiej", wydanej kilka lat temu przez Arkady.
Makaroniki:
  • 120g obranych migdałów, podpieczonych w piekarniku + migdały do dekoracji
  • 160g cukru pudru,
  • 2 białka,
  • 1/2 łyżeczki esencji migdałowej lub waniliowej - ja biorę cukier puder zmielony z laską wanili
Rozgrzać piekarnik do 180 st. C
W malakserze zemleć wystudzone migdały i cukier puder.
Nie przerywając dodać białka - nie ubite wcześniej. Na końcu dodać esencję.
Uformować w wilgotnych dłoniach kulki wielkości orzecha włoskiego
i ułożyc na blasze, pokrytej pergaminem.
Każdą kulkę spłaszczyć i udekorować migdałem.
Piec 10-12 minut aż się zrumienią - po wyjęciu z piekarnika, przełożyć na ruszt i wystudzić.
Z mojej praktyki:
1. Ciasto zawsze wychodzi mi tak rzadkie, że nakładam ciastka łyżką na pergamin. Ma to tę zaletę, że można nakładać małe ciasteczka.
2. Do dekoracji, oprócz migdałów, używam połówek orzecha włoskiego, co nadaje ciastkom lekkiej goryczki. Czasami dekoruję je kropekami czekoladowymi do wypieków, co szczególnie lubią dzieci.
3. Ciastka rosną w trakcie pieczenia i trzeba zachować odpowiednie odstępy, ale nawet gdy się zleją w jedno, wielkie ciacho są pyszne.
4. Zawsze robię potrójną porcję - można je długo przechowywać, bo nie mają tłuszczu.
5. Polecam do zrobienia razem z dziećmi - łatwe i efekt gwarantowany.
Smacznego

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Początki po prostu są trudne

Jak widać po prawej zgłosiłam swój blog do konkursu:



Przy zgłoszeniu nalezało wpisać krótki opis bloga, który brzmi u mnie tak:

Blog o mojej pasji, którą jest dzierganiu,
a przy okazji o tysiącu innych spraw czyli o życiu.
Ten dzierganiu bardzo sympatyczny, zawsze gdzieś w pobliżu, ale od wczoraj, kiedy się ujawnił, zaprzyjaźniłam się z nim. Nie miałam wyboru - dzierganiu zostanie już na zawsze ze mną. Redakcja konkursu nie ingeruje w opisy zgłoszonych blogów i nie można poprawić tej literówki.

Biało i mroźno

Jakiś tydzień temu zamarzyła mi się taka biała zima, lekko szczypiąca w policzki, zamiast mokrego i szarego błocka. No i jest. Rano było tylko troszkę biało, tak na zachętę. Teraz już całkiem zimowo. Jeszcze nie skrzypi pod nogami, ale ślisko jak trzeba ;-).
Łatwej mi zaakceptować zimę mieszkając za miastem. Ma dla mnie więcej uroku, bo nie próbuję udawać, że jej nie ma i nic sie nie zmienia. Po prostu uwzględniam ją w swoich planach. Akceptuję ją i cieszę się jej urokiem, bo ta sama już nie wróci.
A gdy naprawdę chłodno siadam przy kominku ze szklanką gorącej herbaty z miodem i cytryną. To nasz domowy hit tego roku - pijemy wszyscy i mamy się raczej zdrowo, czego wszystkim życzę.

niedziela, 13 grudnia 2009

Początki bywają trudne

Nie mam wcale na myśli dziergania.
Dziś całe przedpołudnie zajęła mi sesja foto kilku nowych czapek i szalików do Unikalnych. Światło jest o tej porze roku byle jakie, a słoneczko się do mnie dziś nie pofatygowało. Oto efekty:
Czekoladowa czapka i szalik




Wrzosowy zestaw

Zielony komplet


Ten ostatni okropny do fotografowania, bo jedna z włóczek jest błyszcząca i przez odblask zmienia kolor całości.

Poza zdjęciami obowiązkowy niedzielny spacer - trasą nieco skróconą, z uwagi na mróz i późną porę. Mróz całkiem spory, bo na kałużach solidny lód, a liście aż chrupały pod butami.

A co do trudnych początków to również prowadzenie bloga wymaga sporo cierpliwości - żeby wszystko wyglądało na ekranie tak jak sobie wymyśliłam. No prawie tak.

sobota, 12 grudnia 2009

Wspomnienie z wakacji

Wspomnienie oczywiście drutowe, no bo nie druciane :-). Wyciągnęłam wczoraj wieczorem włóczkę, przywiezioną z wakacyjnych wojaży. To Lydia, produkowana przez Himalaya - wiskoza z akrylem o grubej, mięsistej nitce (na metce druty 5,5-8, ja dobrałam 5). Te motki przypomniały mi malutki sklepik w Bodrum, w którym je kupowałam. a wyglądał tak:


Na zdjęciu mniej więcej 1/4 tego co w sklepie - przed sklepem było jeszcze drugie tyle co w środku. A przy pytaniach o kolejne motki okazało się, że jest jeszcze zaplecze. Po prostu raj dla dziewiarek.
Generalnie w lipcu w sprzedaży były głównie włóczki letnie - bawełna, wiskoza, akryl i bambus oraz wszelkie mieszanki. Ja szukałam również wełny lub mieszanki z wełną i tu wybór był niewielki, bo zostały resztki po 2-3 motki.
Właścicielem sklepu był bardzo sympatyczny Turek, mówiący po angielsku. Cierpliwie pokazywał mi kolejne włóczki, na koniec naczył mnie jak się robi  szalik z włóczki falbankowej. Ciekawa rzecz, ale w sklepie było sporo próbek dzianin, świetnie pokazujących różnorodność włóczek, szczególnie tych fantazyjnych. Przy czym próbki były pokaźne - nie mniejsze niż 20 cm x 20 cm, więc naprawdę dobrze oddawały cechy włóczki.
Chciałabym taki sklep mieć trochę bliżej :-)

piątek, 11 grudnia 2009

Dzierganie w drodze

Dziś w drodze (do i z pracy) zrobiłam czapkę. Czeka tylko na zszycie i  gotowa.
Od razu przyznaję, że włóczka gruba, a druty nr 8 lub więcej.

czwartek, 10 grudnia 2009

Kolorowo zamiast szaro

Na przekór temu co za oknem zrobilam ostatnio kilka kolorowych czapek i szalików:

Krokus


Różyczka


Peonia

Znajdziecie je w galerii Unikalni, gdzie wystawiłam moją pierwszą kolekcję.

Dawno, dawno temu, niemal tak dawno jak w odległej galaktyce

Moja przygoda z drutami i szydełkiem zaczęła się bardzo dawno temu. W szkole podstawowej był przedmiot ZPT (zajęcia praktyczno-techniczne). NIe był to przedmiot szczególnie poważany przez nauczycieli i często zajęcia były prowadzone przez nauczycieli innych przedmiotów, jako dopełnienie do wymaganej liczby godzin w tygodniu.
Mnie, w 7 klasie, uczyła ZPT nauczycielka chemii. Jedną z jej pasji były druty. I, ku zdumieniu mojej Mamy, bardzo szybko nauczyłam się podstawowego splotu.
Szybko zaczęłam robić sobie niepowtarzalne dodatki do stroju - pierwsze były getry, w zielone paski, a potem kamizelka z czystej żywej (owczej) wełny. Kamizelkę zdobiły kolorowe wstawki, zrobione z dwumetrowych kawałków włóczki. Te ścinki były miękkim wypełnieniem paczki. Dla kogoś bezwartościowe, dla mnie były wspaniałą inspiracją.
Do dziś zachowuję nawet niewielkie kłębuszki włóczki, które później okazują się niezastąpione jako dodatek czy materiał na wstawkę.

Powitanie z poczęstunkiem

No i stało się. Ja też mam bloga.
A na początek coś smacznego - przedświąteczne info z supermarketu: