sobota, 29 stycznia 2011

CIągle zimowo

Za oknem znów zima jak się patrzy - małżonek zażywa biegówek w każdej wolnej chwili, ja trochę spacerów, ale kisimy się też w domowych pieleszach, bo mały przez cały tydzień był mocno przeziębiony. Najgorsze już minęło i powoli wszystko wraca do normy.
Mimo tego zimowy komplet już skończony. Pierwotnie szukałyśmy z koleżanką włoczki w jasnych turkusach i ewentualnie zieleniach, ale ciągle nam umykały - znikały z wirtualnych półek tuż przed zamówieniem. Skończyło się na Padisah w odcieniach czerwieni z fioletem.
Włóczka moja ulubiona - świetna w robocie, dość wydajna i jeszcze te kolory.
Jedna uwaga do kolorów - trzeba nadzwyczaj uważnie oglądać motki bo są różnie wybarwione - jedne mocno, inne słabiej. Przy swetrze byłby to niemiły zgrzyt, a robienie z dwóch motków ze zmianą co 2 rzędy chyba zburzyłoby urodę tej włóczki.
Dane techniczne - czapka druty 3,75 (żeby byla cieplutka), szalik druty 4,5 , razem 2 motki - szalik nie jest bardzo długi, ale takie było zamówienie. Na pełnowymiarowy komplet (z frędzlami) polecam 3 motki, chyba że ściegi gładkie, bez warkoczy to pewnie 2 też wystarczą.

I jeszcze, z kronikarskiego obowiązku, kolejne bolerko. Tu rozmiar 44/46, zużycie włóczki: trawka 12-14 dkg (około 250 metrów), cienka (Ixia) - 6-7 dkg (około 200 metrów).

sobota, 22 stycznia 2011

Z mojej okolicy

Las przywitał nas na sobotnim spacerze zimowo, w takiej niezłej odmianie zimy - białej ale niezbyt mroźnej i śniegu tylko troszkę. Synkowi tłumaczyłam już od rana, że na spacerze będziemy szukać sarenek - w tym roku spotykamy je naprawdę często.
I dziś też były:
Ja zajęlam się fotografowaniem przedziwnej sosny - na pniu w odstępach 30-50 cm są pierścienie igieł wyrastających bezpośrednio z pnia
 i ledwie zdążyłam zobaczyć sarnie zady.
A sosna wygląda tak:
I jeszcze linia telefoniczna w XXI wieku
(chyba z powinnam napisać z XIX wieku), ale podobno to może działać.
A na naszym tarasie zima bawi się w ciepło-zimno:
Jest też kolejne bolerko - zielone mohery:
 To połączenie moheru Deja Vu i Angora de Lux - drut nr 7; 5,5 i 3,5. Zużyłam jeden motek moheru i 1/2 motka angory na rozmiar M/L. Pierwszy raz robilam coś z moheru Deja Vu i nitka bardzo mi się podoba, a Angora jak zawsze super w robocie i wydajność ekstra.
I jeszcze filcowanie.
Zrobiłam korale (w zasadzie dżdżownice) z Magica,
 połączyłam je z drewnianymi kulkami.

niedziela, 16 stycznia 2011

artesanka odpowiada (10)

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze - cieszy mnie bardzo, że są.
Tytułem wstępu
Nie na wszystkie prośby (również te mailowe) jestem w stanie odpowiedzieć - nie mam duszy kronikarza i nie robię notatek przy swoich pracach. Jeśli jednak tylko mam odpowiedni schemat czy wiem jak coś zrobić staram się odpisać w miarę szybko, choć nie zawsze się jest to od razu. Na uniwersalne pytania odpowiadam na blogu bo może przydadzą się też innym.
A więc do rzeczy.
Aniu, pomysł frędzli wzdłuż szalika zaczerpnęłam z książki Nicky Epstein "Knitting on the edge".
Ta książka to kopalnia pomysłów wykończeniowych, w tym również frędzli.
Frędzle pokazane w tym poście to dodatkowe 5 oczek szerokości szalika - ścieg pończoszniczy.W ostatnim rzędzie zamyka się wszystkie oczka poza przeznaczonymi na frędzle. Te frędzlowe oczka pruje się. Po spruciu frędzle nie są zbyt imponujące, choć dość długie. Dopiero po zmoczeniu i wysuszeniu ładnie się skręcają. W książce jest również propozycja rozcięcia frędzli na końcach.

Noro - zamiast skarpetek


Już jest, a nawet był już noszony - sweterek z Noro Kureyon Sock. Włóczka rewelacyjnie wydajna - na ten sweterek, rozmiar 44 zużyłam 2 motki (20 dkg) włóczki, druty nr 3,25.

Sweter zaczęłam od góry, tak jak poncho.
Po oddzieleniu rękawów dalej dodawałam oczka
przy środkowym warkoczu i analogicznie z tyłu.
Jednocześnie zdejmowałam oczka po bokach.
Dzięki temu pasy na sweterku układają się ukośnie.
Włóczka jest bardzo ciekawa, ma zmienną grubość - tak jakby była ręcznie przędziona.
Kolory to sprawa indywidualna - mnie ten zestaw bardzo przypadł do gustu.
Niby szaro z nutą fioletu i zieleni, ale turkus bardzo ożywia ten zestaw.

sobota, 15 stycznia 2011

Liściasty top z Ulmo

Przy takiej pogodzie jak za oknem czasu na robótki jakby więcej,
bo weekendowe spacery zawieszone do czasu ustąpienia lokalnych podtopień.
Nosa z domu nie chce się wystawiać.
Po pierwsze liściasty top - tym razem na zamównie - nareszcie coś w rozmiarze mojego manekina. Zrobiłam wg schematu, z minimalną modyfikacją rękawa:
Po pierwsze rękaw jest dłuższy, co było potrzebne z uwagi na ściślej zebrany dekolt.
Po drugie pacha - dodałam 10 zamiast 4 oczek, a potem zebrałam 2 razy po 1 oczku z każdej strony pachy. Dzięki tem rękaw jest zgrabny . Bawełna Ulmo zachwyciła mnie. Nie wiem jak będzie w noszeniu, ale w robocie jest bardzo przyjemna i nie wyciąga się. Wydajność niezła - na ten top w rozmiarze około 38 zużyłam 22 dkg, robiąc na drutach 4 mm (fragmenty ściegiem francuskim na 3,25).
I jeszcze o kolorach - robiłam z 2 motków na zmianę i efekt kolorystyczny jest świetny, chociaż zmiana nitki wymaga uwagi.

Filcowanie chwilowo w bardzo ograniczonym wymiarze. Zrobiłam 3 nowe broszki - dwie ze sprawdzonego Magica, i trzecią z niebieskościami i fioletem z Magic Surf.
Magic Surf po filcowaniu wygląda rewelacyjnie - nie sposób domyślić się, że kwiatek został zrobiony na drutach. Chyba czas pomyśleć o kolejnej torebce.

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Noro - zapowiedź

Na razie tylko zapowiedź, bo gotowy wyrób w suszeniu.
Poza tym w tygodniu czyli wieczorami nie ma światła do zrobienia zdjęć całości.

niedziela, 9 stycznia 2011

Różności (2)

Jeszcze w czwartek było tak pięknie - w lesie zatrzęsienie tropów saren, jeleni, zajęcy i lisów, a także ptactwa i innego drobiazgu, a dziś szaro, buro i ponuro. Co prawda mój czteroletni synek prorokuje, że wiosna już zaraz do nas przyjdzie, ale to chyba niestety tylko marzenia.
Dziś humor poprawił nam koncert "Karnawał z orkiestrą" - podobał się dzieciom, a dorośli też sie nie nudzili. W repertuarze fragmenty "Carmen" Bizeta, "Marsz słowiański" Dvoraka, "Marsz weselny" Mendelssohna, "Karnawal w Wenecji" i dwa utwory Straussów. Muzyka na żywo to zupełnie coś innego niż te same utwory w domowym zaciszu. I jeszcze osobowość dyrygenta - Jana Miłosza Zarzyckiego. Kolejny raz dzieci zostały potraktowane serio i doceniają to, naprawdę.
Przy okazji dziekuję moim przyjacioło, z których abonamentów mogliśmy dziś skorzystać.

A robótkowo kolejny Leaf Top - na razie karczek.

Tym razem z bawełny Ulmo - kupionej na ebayu.
W zasadzie nie lubię grubej bawełny, ale zauroczył mnie zestaw kolorów i skusiłam się.
Warto było - bawełna znakomita w robocie, tu druty nr 4.
Kolory świetne chociaż mam jedną bardzo praktyczną uwagę. Kupiłam 4 motki i śmiało mogę powiedzieć, że jedna para motków ma inny odcień niż druga. W związku z tym, robiąc w okrążeniach, zmieniam nitkę po każdym rzędzie i efekt jest bardzo ciekawy.
Jednak gdybym miała 1 motek jaśniejszy i 3 ciemniejsze byłabym w nielada kłopocie jak zrobić top, żeby tego nie pokazać.
Z tym samym problemem - znaczącej różnicy odcieni cieniowanej włoczki - spotkałam się przy innej włóczke Araucanii   Ranco Multy. Tam różnica jest nawet bardziej widoczna - mam dwa motki cieniowanych brązów - w jednym dwa razy więcej mleka niż w drugim.

niedziela, 2 stycznia 2011

Do Świętego Mikołaja po raz drugi,

ale najpierw podziękowania - bardzo dziękuję za wszystkie życzenia.
Cieszą mnie ogromnie każde z osobna i wszystkie razem :-)
Kolejny nadzwyczaj udany prezent - dziękuję M.
Tym razem zielono na białym.  Następna tunika- kamizelka - znów dla mnie, ale zaczęłam się zaliczać do grona zmarźlaków i trudno.

Dostałam trzy motki Landscapes (100% wełny) i starczyło z niewielkim zapasem na Leaf Top. Wzór jest prosty dla osób przyzwyczajonych do opisów, a nie schematów. Ponad połowę czasu zajmuje karczek, a potem już z górki - nawet nudnawo.
Druty 4,5 mm, zużyłam 2 i 3/4 motka.
Tutaj na wietrze, co naprawdę utrudniało fotografowanie,
ale nawet w zacisznym ogrodzie hulał dziś wiatr.