Nazbierało mi się grubych resztek, w różnych kolorach i rodzajach, w sumie ponad 1,5 kilograma. I jednocześnie naszła mnie ochota na dużą dzianinę, bez gotowego wzoru. Wybrałam druty nr 8 i do dzieła. Ścieg francuski, żeby dzianina w miarę trzymała fason.
Zaczęłam od kwadratu z ośmiokątem w środku, potem przerabiałam oczka tylko na jednym boku kwadratu, a potem doszyłam drugi kwadrat tej samej wielkości, tylko w innych kolorach.
Potem obrobiłam środek koca fioletową włóczką, dookoła, dodając oczka w narożnikach.
A dalej istne hulaj dusza - kolorowo, bez żadnych ograniczeń - poza ilością włóczki.
Przerabiałam najpierw jeden bok, potem następny dobierając oczka na brzegu wcześniej robionego boku itd.
Całość obrobiłam 8 rzędami fioletowozielonej włóczki Illusion - na drutach miałam ponad 600 oczek i trudno było przesuwać robótkę. I jeszcze kilka detali, bardzo kolorowych.
Koc jest cieplutki, bo wszystkie włoczki miały w składzie wełnę. Sprawdziłam to - pod koniec pracy trzymałam koc na kolanach i bardzo przyjemnie mnie grzał.
Wymiary po naciągnięciu to około 130 cm na 200 cm. Nie zdecydowałam się na zmoczenie koca, tylko lekko go zwilżyłam i rozłożyłam płasko, naciągając. Robótka bardzo szybka - zajęła mi niecały tydzień. Najtrudniejsze było oczywiście chowanie nitek.
Wspaniały koc - piękna kolorowa fantazja!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny koc!
OdpowiedzUsuńNo niesamowita praca! Ja bym taki kocyk chyba z rok robiła. Piękny freestyle, gratulacje! :)))
OdpowiedzUsuńPiękny, kolorowy koc:)
OdpowiedzUsuńNo, oczywiscie kocyk sliczny,ale ze Tobie sie chcialo,przeciez to ogrom pracy.
Usuńszczerze podziwiam.
Ewa
mój kolega by określił jednym słowem: "kwasiarski" ;-) i pewnie by chciał od razu taki sam, więc mu nie pokażę, bo kto niby miałby robić, no kto? ;-)
OdpowiedzUsuńŚliczny, świetny pomysł na zagospodarowanie resztek włoczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetny pomysł :-)
OdpowiedzUsuńGenialny koc Ci wyszedł :-) Zachwycający...
Pozdrawiam serdecznie.
powiem Ci, że taki koc to skarb na jesień i zimę (wiosną i w chłodniejsze dni lata też się pewnie przyda). Nie dość, że resztki włóczek są spożytkowane i nie denerwują, to jeszcze jest kolorowy, niepowtarzalny, przytulny jak żaden inny i niesamowicie ciepły! Sama jakiś czas temu skończyłam koc z resztek i jest to moja ulubiona część domowej garderoby ;) nawet zrobić sobie herbatę idę opatulona w ten koc...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Ale czadowy koc - fajnie wyszedł :) ewa
OdpowiedzUsuńTrochę indiański ten kocyk, bardzo fajny:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Wszystko piękne, ale koc mnie zachwycił:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniały koc! Uwielbiam takie perełki! Niepowtarzalny i pełen wdzięku!!!!
OdpowiedzUsuń