wtorek, 13 lipca 2010

Z pamiętnika mamy maturzysty - suplement

Udało mi się wepchnąć papiery syna do dziekanatu - nic się nie zmieniło przez ostatnie 20 lat. Panie w dziekanacie obrażone na cały świat, robią łaskę, że obsługują przyszłych studentów.
A co do systemu rekrutacji to chyba nie jest idealny - laureat dowolnej olimpiady może podjąć studia na matematyce na UW i na starcie ma 100%, a to że maturę z matematyki zdał na 68% nie ma znaczenia - z życia wzięte bo zasłyszane w kolejce do dziekanatu.
A kolejność na liście ma znaczenie istotne:
30 pierwszych kandydatów może podjąć studia równoległe na matematyce i informatyce jednocześnie. Miejsc wystarcza jedynie dla olimpijczyków,
45 pierwszych kandydatów dostanie stypendia w ramach kierunku zamawianego - na początek 750 zl przez I semestr.
A na tym wszystkim cierpią moje robotki, ale następna rekrutacja na studia dopiero za 5 lat :-)

2 komentarze:

  1. Takie czasy, że coraz trudniej być matką.Ot, co...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas w dziekanatach się zatrzymał - takie same jak dziesiat lat temu panie, które rządzą i pomiatają przyszłymi studentami, lub już studiującymi... A nowa matura - jej idea nie do końca do mnie przemawia. Moja córka była pierwszym rocznikiem zdającym te maturę. Wtedy jeszcze wiedzieliśmy mniej, aniżeli rodzice dzisiejszych maturzystów. Gdyby można było wrócić do tamtych czasów - pewnie podejmowałybyśmy inne decyzje...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz.