Kiedy zobaczyłam włóczkę Mallow, pomyślałam od razu, że w chłodne dni chciałabym się nią otulić - przyjemny odcień szarość, z kolorowymi plamkami, i miękkość wydawały mi się do tego idealne. Kupiłam 8 motków po 5dkg/50 metrów i wrzuciłam na druty nr 8.
Zrobiłam długaśny prostokąt ściągaczem (2 op, 2 ol), przy czym oczka początkowe i końcowe połączyłam zeszywając ściegiem dziewiarskim. I tak powstał otulacz na największe mrozy - miękki i ładnie układający się i choć włóczka nie ma w składzie wełny grzeje jak należy.
Włóczka bardzo przyjemna w robocie, choć ma strukturę łańcuszkową. Nie do końca nadaje się do robienia bezwzrokowo, bo druty zahaczają o oczka włóczkowego łańcuszka.
Na brzegach otulacza zrobiłam dziurki (w odległości 4 oczek od brzegu - 2ol razem, narzut i tak co 8 rzędów). Przez te dziurki można przewlec nitkę (docelowo zrobię sznureczek) i zamienić otulacz w kamizelkę-bolerko.
Tak wygląda "szew" po prawej i po lewej stronie - tworzy coś w rodzaju ozdobnego, poziomego warkocza. Kamizela grzeje znakomicie - w sam raz na jesienne wieczory.
Końce nitki są luźno zawiązane, więc łatwo ją wyciągnąć i znów jest otulacz. Przewleczenie trwa 2 minuty i nie wymaga żadnych narzędzi. Na kamizelkę-otulacz zużyłam 6 motków włoczki Mallow, a z pozostałych dwóch robię czapkę do kompletu.
* * * * *
A już niedługo jesiennych dodatków odsłona druga.