niedziela, 31 października 2010

Kiri - po pierwsze chusta

Już skończona, zblokowana - to bardzo zmienienia :-) i obfotografowana.
Wzór Kiri - popularny i łatwy do zapamiętania, co nadzwyczaj korzystnie wpływa na tempo dziergania. Polecam gorąco, szczególnie osobom, które dopiero rozpoczynają przygodę z dzierganiem chust.
W moim wydaniu z tej włóczki, na drutach KnitPro nr 4. Jeden motek wystarczył na chustę o wymiarach 160 cm x 80 cm.
Złożona jest malutka, ale po rozwinięciu można się nią miło otulić.

Z innymi robótkami chwilowe spowolnienie. Pogoda zbyt piękna by siedzieć w domu, poza tym co rusz pcha się na druty coś nowego i w efekcie mam 3 robotki w toku, przy czym jedna dla odreagowania cienkich i cieniutkich niteczek na drutach nr 8. Też chusta, ale z merino bulky, w kolorze rudym. Przybywa szybko, ale motki kończą się jeszcze szybciej.
P.S. Kiri po raz drugi czyli kamizelka na okrągło posuwa się - przebrnęłam już pachy więc teraz z górki.

wtorek, 26 października 2010

Kiri, kiri

Od dawna podobał mi się ten wzór - w sumie nie trudny, a przyjemny. Postanowiłam go wykorzystać na chustę i dzięki Antoninie nie ślęczałam zbyt długo na d rozpisaniem chusty, bo to przecież Kiri.

Wrzuciłam na druty ciemnozieloną Luccę (kolor na zdjęciu nie oddaje urody włóczki) i posuwam się do przodu. Mam 1 motek Lucci więc rozmiar chusty będzie tym zdeterminowany, druty nr 4. Ciemnozielona Lucca jest dużo przyjemnjesza w dotyku niż jaśniejsza, też zielona, a wzór już znam na pamięć - naprawdę jest łatwy.

A spodobał mi się tak bardzo, że na inne druty wrzuciłam Ranco multy (imieninowy prezent) i tym samym wzorem robię kamizelkę/bluzeczkę od góry, w jednym kawałku.
Nie pytajcie mnie jaki jest naprawdę kolor Ranco - ani moje zdjęcie ani zdjęcie u edziewiarki nie oddają go dobrze. Można powiedzieć, że to intensywne odcienie fioletu, z przebłyskami różowego.
I jeszcze o kulturze słów kilka.
Byliśmy w niedzielę w Teatrze Wielki na przedstawieniu dla dzieci "W krainie czarodziejskiego fletu" (nie wystarczy zarezerwować bilety, trzeba jeszcze za nie zapłacić, żeby rezerwacja była aktualna - na szczęście znalazły się dla nas miejsca). Przedstawienie trwa 1,5 godziny, bez przerwy i jestem pełna uznania dla mojego synka (niecałe 4 lata), że dzielnie wytrwał i do końca był zainteresowany spektaklem. Dla mnie było trochę za dużo gadania zamiast muzyki, ale wszystkim dzieciom: z rodziny (była ich czwórka) i nie tylko, bardzo sie podobało. Myślę, że to ciekawy pomysł na wprowadzanie dzieci w świat opery. Widać było, że chłoną przestawienie wszystkimi zmysłami. Niestety to jedyna propozycja operowa dla młodszych widzów. Ale już 7 listopada zaczynamy z synkiem sezon koncertowy w Filharmonii Narodowej - skomponowaliśmy własny karnet kupując bilety na koncerty z kilku różnych abonamentów.

sobota, 23 października 2010

Szal...eństwo trwa


W tym tygodniu zrobilam Colchicaceae, ale dopiero dziś rano znalazlam czas i światło do zdjęć. To moja wariacja na temat - zrezygnowałam z części wzorów ściegiem francuskim, ale przy tak cienkiej włóczce nie miało to większego znaczenia.

Lucca extra fino jest rewelacyjna - bardzo przyjemna w robocie, dobrze skręcona i wydajna. Zużyłam niecałe 400 metrów. Blokuje się wyśmienicie. Drytu KnitPro nr 4, naprawdę niezastąpione przy ażurach.
Szal jest spory i 80 procent pracy to 40 rzędów wzoru ażurowego, a skócone rzędy to już czysta formalość. Pewnie jeszcze wrócę do tego schematu, ale z grubszej włóczki - efekt ściegów francuskich będzie wyraźniejszy, a wysokość robótki czyli szerokość szala większa.
Zadziwia mnie zmienność Lucci w zależności od koloru - ciemnozielona jest przyjemniejsza w dotyku - bardziej miękka i śliska, z lekkim połyskiem.

I jeszcze wczoraj wieczorem z Hamelton Tweed 1 zrobilam czapkę (tak, tak Mikołaj złożył u mnie sporo zamowień).

Włóczka jest bardzo przyjemna - dodatek wiskozy czyni wełnę przyjemną w dotyku. Na czapkę zużyłam 6-7 dkg - z 3 motków na pewno można zrobić 2 czapki, druty nr 4. Schemat z ravelry, ale zrobiony na podstawie obrazka bo opis był dość zawiły. W planie wszycie polarowej opaski na uszy i czoło.
Dziś sobotnie lenistwo - spacer bo pogodę nalezy wykorzystać, miły rodzinny obiad z pysznym winem (wakacyjne kierunki wybraliśmy właściwie i teraz nie tylko jest co wspominać, ale i co posmakować).
A jutro dzień kulturalny - Teatr Wielki "W krainie czarodziejskiego fletu", w samo południe. Mój synek już nie może się doczekać i zapowiedział, że zaraz po śniadaniu jedziemy do teatru. Też jestem ciekawa tej inscenizacji. Relacja wkrótce.

wtorek, 19 października 2010

Kwiatek na życzenie

Już od pewnego czasu zbierałam się do tego opisu - niby krótki, ale nie było kiedy. Zdopingowała mnie Violet i jest. Opis wg Carol Meldrum Szydełkowanie.
Kwiat – opis wykonania

Potrzebne: resztki włóczki (jeden lub kilka kolorów) i odpowiednie do grubości włóczki szydełko.
1 rząd: 40 oczek łańcuszka, odwrócić
2 rząd: 1 oczko łańcuszka, 1 półsłupek w każde oczko łańcuszka – razem 40 półsłupków, odwrócić
3 rząd: 1oczko łańcuszka, 2 półsłupki w każdy półsłupek z rzędu 2– razem 80 półsłupków, odwrócić
4 rząd: 1 oczko łańcuszka, * 1 półsłupek w półsłupek, 1 półsłupek z narzutem w kolejny półsłupek, 2 słupki w kolejny półsłupek, 3 słupki w kolejny półsłupek, 2 słupki w kolejny półsłupek, 1 półsłupek z narzutem w kolejny półsłupek, 1 półsłupek w kolejny półsłupek, oczko ścisłe w kolejny półsłupek, od gwiazdki powtórzyć jeszcze 9 razy (razem 10 powtórzeń)
5 rząd – wykończenie:
Wariant I – rezygnujemy z tego rzędu.
Wariant II – rząd oczek ścisłych w tym samym lub kontrastowym kolorze kolorze - ładnie podkreśla brzeg.
Wariant III – rząd oczek rakowych w tym samym kolorze lub kontrastowym – pogrubia i usztywnia brzeg
Wariant IV - rząd pikotek w tym samym kolorze lub kontrastowym czyli *3 oczka łańcuszka, pomijamy jeden splot, oczko ścisłe, od gwiazdki powtarzać do końca rzędu.
Wariant V - rząd półsłupków w kontrastowym kolorze czyli 1 oczko łańcuszka, a potem jeden półsłupek w każdy splot.

Kwiat uformować zwijając około 3 okrążeń, zszyć zaczynając od środka. Wszyć koralik (lub nie), przyszyć zapięcie, automatyczną spinkę, gumkę itp.
A potem tylko cieszyć się lub cieszyć kwieciem innych.
Ja przypinam do czapki, szala, torby, noszę jako spinki, zamieniam w naszyjniki na kolorowym sznurku jubilerskim. A czasem robie na 24 oczkach łańcuszka - są mniejsze, ale tez urokliwe.

niedziela, 17 października 2010

I jeszcze jeden ...

zapomniany szal.
Wśród pokazanych wczoraj włóczek brakowało jednej - merino lace w odcieniach czerwieni i różu. A oto i ona:
Tak prezentowała się jeszcze niedawno i to zdjęcie dobrze oddaje koloryt włóczki.
Merino lace od dawna budziła moje zainteresowani i w końcu się skusiłam. Rozpakowując paczkę rozczarowałam się - taki maleńki motek (50g) i cienizna, ale nie do końca równa, a może nawet poskręcana nie tak jak trzeba. Przewinęłam jednak na kłębek i wrzuciłam na druty 3,25 mm. Mając tylko 1 motek (około 300 metrów) nie zdecydowałam się na Annis, tylko coś mniejszego wg własnego pomysłu. I oto jest:
Szal to zbyt szumne określenie szalikochusta raczej. A merino lace zachwyciła mnie zupełnie, przede wszystkim dotykiem - miękka, do upojenia, można powiedzieć czuła i delikatna. A do tego kolory - patrzcie proszę tylko na zdjęcie z rozpoczęta robótką.
I jeszcze wydajność - zużyłam nie więcej niż 3/4 motka.
P.S. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze do wczorajszego posta :-)

sobota, 16 października 2010

Nie pytajcie kiedy ...

bo sama nie wiem jak mi się to udało zrobić. Inspirowana Annisem zabrałam się nieco ponad tydzień temu za odłożoną na później tęczową Kauni Lace.


Już dawno zaplanowałam, że zrobię z niej coś przy użyciu wzoru Ostrich Plums, potem miały być skrócone rzędy. Ostatecznie ze skróconych rzędów zrezygnowałam, bo tęcza byłaby połamana. Jest półkolista szalochusta, sporych rozmiarów.
Zużyłam około 90 g Kauni, druty KnitPro nr 4. Kauni fantasycznie się blokuje.

Poza tym zrobiłam kolejny Annis. Ten wzór jest znakomity i będzie jeszcze przeze mnie powtarzany. Z jednego motka włóczki skarpetkowej (100g/420 m) zrobiłam szal i kwiat jako zapięcie - z całości jestem naprawdę zadowolona.
A poza tym zakupy - dałam się ponieść szalowym emocjom i zaopatrzyłam się u edziewiarki w wełny i wełny z jedwabiem:
A teraz zgryz - za co się zabrać pierwsze?
Przy okazji wielka pochwała motowidła. Razem ze zwijarką to rewolucja w przewijaniu pasm - 2 kilometry włóczki przewinęłam sama w naprawdę krótkim czasie.

czwartek, 14 października 2010

Wielkie otwarcie

6 listopada otwiera się w Warszawie, przy ulicy Hożej 41 galeria Las Rąk.
A w tym Lesie znajdziecie też moje prace.
SERDECZNIE ZAPRASZAM

poniedziałek, 11 października 2010

Ze skarpetkowej

Już od dawna chodziła za mną szalochusta ze skróconymi rzędami, ale jakoś ciągle coś innego miałam na warsztacie. Ale w  końcu jest:

Projekt okazał się naprawdę szybki i bardzo przyjemny w robocie. Wg schematu annis.
Zrezygnowałam z supełków, z kilku powodów - zbyt kolorowa włóczka, ograniczona ilość włóczki, a do tego nie bardzo je lubię robić. I decyzja była słuszna, bo włóczki została tylko ociupinka, a robota szła błyskawicznie.
Dane techniczne - 1 motek skarpetkowej Lana Grosso (420m /100g), druty Knit Pro 4 mm.
Być może to początek dłuższej serii. Teraz wrzucam na druty (ach nie ma to jak druty, szczególnie po dużej ilości szydełkowych drobiazgów) kolorowy motek Kauni z zapasów.

sobota, 9 października 2010

Różności z podróży

Wcale nie próżnowałam w czasie ostatnich długich i krótszych podróży samochodem.
Uwielbiam dłubać w samochodzie i starannie planuję co ze sobą zabiorę (na przejazdy po zmroku tylko druty, a w ciągu dnia może też być szydełko). A oto efekty:
seria spinek i broszka (po środku)

seria gumek do włosów

błyskawiczna czapka na szydełku z moher Hazine (1 motek)
zrobiona w czasie podróży do pracy (nieco dłuższej niż zwykle)

szydełkowy szaliczek

jesienny naszyjnik, nieco grzejący.

piątek, 8 października 2010

Cieniowane niteczki

Bardzo takie lubię - zawsze się na jakąś skuszę na zakupach,
a w robótkach też mają pierwszeństwo.
Tym razem ze sprawdzonej Padisah. 
(tak przy okazji, informacyjnie - chciałam sfilcować próbkę z tej wełny, ale do 55 stopni w praniu w pralce nie filcuje sie wcale)
Schemat kamizelki z Dropsa.
Robiony od dołu, całość w jednym kawałku więc nie ma szycia!
Robi się bardzo szybko - ta powstała w czasie 1,5 dnia podróży samochodem - 
i wykończenie polega tylko na schowaniu nitek.
Zmodyfikowałam nieco opis, bo Padisah jest grubsza niż włóczka w oryginale. Wzięłam liczbę oczek dla rozmiaru XS, a zrobiłam rozmiar L-XL i jest OK, z tym, że dodałam mniej oczek na ramiona.
Zużyłam 4 motki włóczki, druty addi nr 4,5 mm.
Czeka jeszcze na guziki.

czwartek, 7 października 2010

Cudne candy u Izy

Znajdziecie je tutaj.
Spójrzcie jak apetycznie wygląda.

Chętnych jest już wielu, ale spróbować warto :-)

niedziela, 3 października 2010

O podróży w słowach kilku

A więc po kolei:
Było słonecznie i atrakcyjnie turystycznie - tu na trasie wycieczki rowerowej okolicach Poitiers. Dookoła cudne lasy i niewielkie rzeczki, które wydrążyły sobie doliny w wapiennym podłożu.

Trochę też chmurzyło się, ale i tak średniowieczne Chauvigny miało wiele uroku.
Opactwo Saint Savin (położone w miejscowości o tej samej nazwie)
słynne z XII-wiecznych fresków, przedstawiających sceny ze Starego i Nowego Testamentu.
I jeszcze mosty - w głębi stary (XIII-wieczny).
Nad oceanem słonecznie i prawie bezwietrznie. W La Rochelle odwiedziliśmy akwarium. Niezapomniane wrażenia, szczególnie dla mojego 3,5-letniego syna, i pytania z rodzaju: "A dlaczego ta ryba ma taką smutną minę?"
Było też jesiennie.
I super atrakcyjnie przyrodniczo,
choć na słońcu nieco leniwie.
Na zdjęciach dolina małp - tematyczny ogród zologiczny,
 poświęcony tylko tym zwierzętom. Podobał się wszystkim, bez wyjątku.
Jesienny urlop doskonały już za mną, wrażeń wystarczy na długo, a o robótkowych aspektach jeszcze napiszę, gdy tylko uwiecznię je na fotografiach.