niedziela, 9 czerwca 2013

Z Afryki (cz.I - Agadir)

O tej podróży marzyłam od dawna - chciałam zobaczyć Maroko, nie tylko z hiszpańskiego brzegu, ale na własne oczy. Pierwsze konkretne podejście, na przełomie października i listopada ubiegłego roku nie wypaliło - wycieczka została odwołana. Teraz wcale tego nie żałuję. Maj bardziej sprzyja zwiedzaniu Maroka, a wybrana trasa - "Cesarskie miasta" - jest mało męcząca, a bardzo bogata w zabytki i atrakcyjna krajoznawczo. Poza tym mieliśmy wyjątkową i wspaniałą przewodniczkę p. Małgosię, która uczyniła nasz wyjazd naprawdę niepowtarzalnym (Jeszcze raz dziękujemy Pani Małgosiu). Dowiedzieliśmy się dzięki niej mnóstwo, nie tylko o zabytkach i atrakcjach Maroka, ale też o życiu codziennym mieszkańców Maroka.
Pierwszy i ostatni dzień spędziliśmy w Agadirze - jednym z największych kurortów Maroka. Miasto zostało zupełnie zniszczone w 1960 roku, w wyniku trzęsienia ziemi. Poniższe zdjęcie pochodzi z wystawy dokumentującej ten kataklizm.
Zginęło wtedy około 15 tysięcy ludzi. Dzisiejszy Agadir jest zupełnie nowym miastem, bez żadnych zabytków. Jedynym starym obiektem są ruiny twierdzy (kazba) na wzgórzu nad miastem.
Roztacza się stąd piękny widok, więc kazba jest licznie odwiedzana przez turystów.
Agadir jest ważnym portem rybackim (m.in. przepyszne sardynki), a także ośrodkiem przemysłu stoczniowego. Poza tym słynie z pięknych, piaszczystych plaż (piasek został przywieziony).
Wzdłuż plaży rozciąga się dzielnica turystyczna, pozostała część Agadiru jest nieco odsunięta od morza, chyba z uwagi na bardzo silne wiatry wiejące tu przez cały rok.
Jedną z popularnych atrakcji turystycznych jest Ptasia Dolina - miniaturowe zoo, z przewagą ptaków. 

Spotkaliśmy tu ptaka, który nieodparcie kojarzy mi się z dinozaurami (chyba z uwagi na proporcje ciała).
Odwiedziliśmy także ogród portugalski.
Oryginalne budynki, z łupkami wykorzystanymi do dekoracji elewacji i parkanów.
Ogród jest podlewany więc dookoła zielono i bardzo kolorowo, bo obficie kwitły budenwille - pnącza o drobnych kwiatach i kolorowych liściach otaczających kwiaty.
pomarańczowe
żółte
łososiowe
różowe
fioletowe
i w większej ilości. To pnącze jest popularne w całym Maroku i zawsze wygląda zachwycająco.
W każdym z marokańskich miast lokalne taksówki (petit taxi) mają inny kolor - w Agadirze jest to pomarańczowy.
Kwitnące na fioletowo drzewa to jakarandy mimozolistne - wyglądają zupełnie bajkowo.
W Agadirze nie brak meczetów - wszystkie są nowe i mają tradycyjną formę, z minaretem o kwadratowej podstawie.
W porach modlitwy (5 razy dziennie) ruch wokół meczetów jest nieco większy, ale Marokańczycy traktują nakazy Koranu dość swobodnie i niektórzy odmawiają wszystkie modlitwy naraz, na koniec dnia.
W Agadirze znajduje się oczywiście souk (bazar), otoczony murami i cieszący się sporym zainteresowaniem.
Pyszne oliwki i kiszone, w soku z gorzkich pomarańczy, cytryny kupiliśmy niedaleko souku, w bardzo sympatycznym sklepie. Kiszone cytryny są tu dodawane do różnych potraw np. z kurczaka czy z wołowiny i nadają im wyjątkowy, bardzo ciekawy smak.
Dzielnica hotelowa stale się rozbudowuje - nasz hotel był położony na jej skraju i najbliższe otoczenie nie było zbyt atrakcyjne.
Otoczenie hoteli położonych bliżej morza jest przyjemniejsze - królują palmy, nie tylko prawdziwe. Najwyższa palma jest sztuczna i tak naprawdę jest zakamuflowanym masztem z przekaźnikami.
I jeszcze ostatni rzut oka na Agadir o zachodzie słońca. 
Napis na wzgórzu to "bóg, ojczyzna, król".
W następnych odcinkach: Essauoira, Safi, Al Dżadida, Casablanka, Rabat, Meknes, Volubilis, Fez i Marrakesz.
W związku z wyjazdem i nie tylko robótki ślimaczą mi się okropnie.

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajna i ciekawa relacja z wycieczki, czekam na następne odcinki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Ci zazdroszczę :)Pozdrawiam i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesująca wycieczka, ciekawie relacjonujesz - również czekam na kolejny reportaż.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale pięknie, czekam na więcej:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa wycieczka,nigdy tam nie byłam więc z ciekawością czekam na dalszy ciąg.Jako miłośniczkę roślinek,szczególnie kwitnących,zafascynowała mnie różnorodność tych bugenwilli,przepiękne:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz.