piątek, 7 września 2012

Podróż w okolice Paryża, sierpień 2012, cz I

Tegoroczny sierpniowy wyjazd planowałam od wczesnej wiosny, próbując pogodzić różne upodobania uczestników, wynaleźć tanie noclegi w atrakcyjnych miejscach itp. Jechaliśmy w 2 samochody, razem 11 osób - dorośli, młodzież studencka, licealna  i trójka dzieci.
Zdecydowaliśmy się zabrać rowery, więc nasz bus nawet cień miał bardzo imponujący - na dachu 6 dużych rowerów i jeden mały oraz box.
Plan wyjazdu był w zarysie taki (może ktoś zechce powtórzyć naszą trasę lub wykorzystać niektóre pomysły):

  • 18.07 sobota Berlin (600 km) wycieczka rowerowa po Berlinie
  • 19.07 niedziela Mannheim (622 km) spacer po mieście
  • 20.07 poniedziałek (całość 500 km) Reims (112 km przed kempingiem): katedra i ewentualnie bazylika
  • 21.07 wtorek na kempingu, wycieczka rowerowa po okolicy
  • 22.07 środa Chateau de Vaux  (42 km): dla ogrodów i jako przykład pałacu, który wzbudził taką zazdrość Ludwika XIV, że właściciel znalazł się w Bastylii a pałac przeszedł na własność króla; czynne cały dzień
  • 23.07 czwartek Provins (43 km): mury obronne, wieża Cezara, spichlerz na dziesięcinę, podziemia z malowidłami; czynne 10-18
  • 24.07 piątek Wersal (82 km): pałac, ogrody i posiadłość Marii Antoniny czynne cały dzień
  • 25.07 sobota i 26.07 niedziela Paryż: Notre Dame, wykopaliska przed Notre Dame, park na tyłach Notre Dame, spacer sprzed Luwru do Łuku Triumfalnego, Łuk Triumfalny, Wieża Eiffla widziana z Pól Marsowych, La Defense, Montmartre, muzeum impresjonistów,
  • 27.07 poniedziałek Fontainebleau i okoliczne lasy (64 km): pałac, ogrody, wycieczka rowerowa po parku,
  • 28.08 wtorek wycieczka rowerowa do Meaux (około 20 km x2): katedra i miasteczko
  • 29.08 środa Troyes i park regionalny Las Orientu (120 km): stare miasto, katedra, wycieczka po Lesie Orientu – sprawdzić rowery
  • 30.08 czwartek na kempingu, wycieczka rowerowa po okolicy
  • 31.08 piątek Bruksela (350 km)
  • 01.09  sobota do Berlina (770 km), rano spacer po Brukseli
  • 02.09 niedziela do Warszawy (600 km).
Podróż z Warszawy do Berlina zajęła nam 8 godzin - razem z postojami i obiadem. Rowery na dachu mocno nas ograniczały, ale dotarliśmy na miejsce około 16.30. Nocleg w Berlinie mogę śmiało polecić, szczególnie osobom szukającym taniego noclegu. Nocleg w sali zbiorowej 10 euro + pościel 2,5 euro; jeśli się nie korzysta z własnej. Sale zbiorowe są różne np. 2 pokoje 4-osobowe z łózkami piętrowymi, kuchnią i łazienką tworzą oddzielny, wieloosobowy segment. Jadąc większą grupą warto się skontaktować bezpośrednio z hotelem i zamówić sobie taki segment albo sąsiadujące pokoje - hotel mieści się w starej kamienicy i można dostać pokoje w innych klatkach schodowych - nasze pokoje dzieliło 5 wysokich pięter, bo były w różnych klatkach schodowych.

W Berlinie zdjęliśmy rowery i ruszyliśmy w miasto - liczba ścieżek rowerowych i ich organizacja naprawdę imponujące - wzdłuż dużych ulic ścieżki są jednokierunkowe, za to po obu stronach ulicy.

Zerknęliśmy na Reichstag
oraz Daewoo matiz  z ciekawym pakunkiem na dachu.
Dojechaliśmy do Bramy Brandenburskiej, przy której był spory ruch.
Rzuciliśmy okiem na pełne życia kanały
i na szklany dworzec kolejowy
a na koniec podziwialiśmy zachód słońca.
Był upalny, letni wieczór.

Następnego dnia, zgodnie z planem dojechaliśmy do Mannheim - nocleg mieliśmy zarezerwowany w hotelu formuły 1. Hotel bardzo niewielki, a przez to sympatyczniejszy niż niektóre molochy tej sieci, położony na obrzeżach miasta. Było tak gorąco (44 stopnie, gdy dojechaliśmy), że obejrzeć miasto pojechaliśmy samochodami, a nie na rowerach.

Mannheim nie jest warte podróży, a co najwyżej odwiedzin jeśli znajdziemy się w okolicy. Przywitały nas swobodnie latające papugi.
Obeszliśmy starówkę - ciekawym obiektem jest bliźniaczy budynek, w którym mieszczą się ratusz i kościół. Na uwagę zasługuje też lokalna wieża wodna z zespołem fontann w przyległym parku. Poniżej urokliwe kaskady z tego parku.

W poniedziałek, zgodnie z planem odwiedziliśmy Reims, jak najbardziej warte podróży.
Katedra z tyłu 
i od frontu,
niedawno odnawiane witraże
i elementy elewacji

Niestety potem się rozpadało i nie mam zdjęć bardzo ciekawej bazyliki St. Remi od frontu i z boku.

Późnym popołudniem dojechaliśmy na kemping.
Kemping, na którym się zatrzymaliśmy to Chene Gris, z oferty Vacansoleil. Mieszkaliśmy w namiotach typu Ottawa. Namioty były bardzo wygodne, z solidną drewnianą podłogą i dużą częścią dzienną. Kempingu niestety nie mogę polecić - rezerwowanie na nim miejsca to gra hazardowa - można trafić znakomicie, ale można też trafić bardzo kiepsko -  nasza parcela była bardzo mała, prawie cały dzień nasłoneczniona, a w sąsiednim namiocie mieszkali robotnicy sezonowi, dla których dzień zaczynał się o 5.30. Na szczęście udało się zmienić namiot na inny, znacznie przyjemniej położony. Baseny są zbyt male w stosunku do liczby miejsc na kempingu i w upalny dzień nie ma gdzie wetknąć szpilki, poza tym nie ma porządnego basenu do pływania. 
Na kempingu spędziliśmy tak mało czasu, że nie mam żadnych zdjęć!
Wtorek upłynął nam na staraniach o zmianę parceli - personel w recepcji był koszmarny, przeprowadzce i  krótkiej wycieczce rowerowej po okolicy. 
Niestety młodzież licealna nie zniosła trudów podróży i musieliśmy stawić czoła lokalnej służbie zdrowia, bo gardła bolały i temperatura rosła. Tu niezbędna okazała się znajomość francuskiego i pomocą była nam kuzynka mojej teściowej - jeszcze raz bardzo dziękujemy!
Zdiagnozowane zostało ostre zapalenie gardła i zaordynowane leczenie: paracetamol w dawce 1g (do 4 razy na dobę) i ibuprofen 400mg też do 4 razy na dobę. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką dawką paracetamolu (sama tabletka jest ogromna i trudna do połknięcia) i dawkowałam leki bardziej wstrzemięźliwie. Niestety infekcja trwała kilka dni i część atrakcji ominęła młodzież, ale my zwiedzaliśmy aż do utraty tchu, o czym w kolejnych postach.

2 komentarze:

Dziękuję za odwiedziny i komentarz.