Wspomnienie oczywiście drutowe, no bo nie druciane :-). Wyciągnęłam wczoraj wieczorem włóczkę, przywiezioną z wakacyjnych wojaży. To Lydia, produkowana przez Himalaya - wiskoza z akrylem o grubej, mięsistej nitce (na metce druty 5,5-8, ja dobrałam 5). Te motki przypomniały mi malutki sklepik w Bodrum, w którym je kupowałam. a wyglądał tak:
Na zdjęciu mniej więcej 1/4 tego co w sklepie - przed sklepem było jeszcze drugie tyle co w środku. A przy pytaniach o kolejne motki okazało się, że jest jeszcze zaplecze. Po prostu raj dla dziewiarek.
Generalnie w lipcu w sprzedaży były głównie włóczki letnie - bawełna, wiskoza, akryl i bambus oraz wszelkie mieszanki. Ja szukałam również wełny lub mieszanki z wełną i tu wybór był niewielki, bo zostały resztki po 2-3 motki.
Właścicielem sklepu był bardzo sympatyczny Turek, mówiący po angielsku. Cierpliwie pokazywał mi kolejne włóczki, na koniec naczył mnie jak się robi szalik z włóczki falbankowej. Ciekawa rzecz, ale w sklepie było sporo próbek dzianin, świetnie pokazujących różnorodność włóczek, szczególnie tych fantazyjnych. Przy czym próbki były pokaźne - nie mniejsze niż 20 cm x 20 cm, więc naprawdę dobrze oddawały cechy włóczki.
Chciałabym taki sklep mieć trochę bliżej :-)
Kawałek raju ;)!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń